czwartek, 31 maja 2018

Ametys - część 2


    Dziwnie się czułem, kiedy usiadł koło mnie pijak, próbując obdarować mnie alkoholem. Odmówiłem i poszedłem. Uwierzcie mi, twierdza tych ludzi ( pijaków) jest bardzo trudna do obejścia naokoło. Trzeba użyć wiele wysiłku i serca, pracy. Na początku stoi duża, potężna brama, która jest wykonana z marmuru, trudnego do przewalenia, zniszczenia. Taką budowlę ujrzałem w tamtym momencie, widziałem to, co kryło się wewnątrz.
Może być to dla was niezrozumiałe, ale po prostu patrzałem sercem. Ujrzałem smutne oczy, które kryły się pod wielkim żalem, czyż to miłość do alkoholu, czy zawiść do siebie? Kim byli ci ludzie? A co mogli poczuć ich rodzice, którzy wychowywali to dziecko na tak porządnego człowieka, który miałby pracę, rodzinę, dom? Miał przecież być tak szczęśliwy… Są jednak rzeczy, które gubią nas ludzi, jednak to my decydujemy o tym wszystkim. Jesteśmy silni lub słabi, ulegamy lub zapieramy się samego siebie i trzymamy się uporczywie tej drogi. Mamy przed sobą postawiony wybór i musimy być pewni, co wybierzemy, dokąd chcemy dojść, ponieważ inaczej nie będzie miało to sensu, wtedy zbłądzimy.
   Ale kim jest pijak? Przecież nie jest innym gatunkiem, tylko człowiekiem, być może lekko zagubionym, który całe swe życie, całą wypłatę oddaje alkoholowi… Być może kiedyś miał wymarzone życie i ktoś go wystawił na próbę, a wtedy nie dał jej rady… Nie wiem, dlaczego to robi, może z uzależnienia, z bólu? Jednak sądzę, że on sam potajemnie szuka odpowiedzi. Zabija gdzieś w sobie cząstkę samego siebie, niszczy siebie i innych…
   A nie jest to jedna butelka, czy dwie, nie umieją tego zliczyć gwiazdy, samo niebo, a co dopiero ja, czy oni. Ile razy to zraniło – jak i przyjaźń, tak i miłość, więź ludzką, oswojenie? Jest jak choroba, którą sami sobie produkujemy.  Wiele osób mówi, że to wina losu, jaki ich dotknął, jednak to tylko usprawiedliwianie siebie samego, ponieważ my ludzie nie umiemy się przyznać do błędu, jaki popełniliśmy, a to wszystko, co dzieje się wokół nas jest tylko naszą winą, jakbyśmy nie posądzali o to ziem i nieba… Wszystko z naszej przeszłości jest odbiciem, tak jak i przyszłości oraz teraźniejszości, niczym lustro codziennie wracające o poranku, o wschodzie słońca, kiedy otwieramy swe powieki na nowy, piękniejszy dzień…
   Nie minęło dużo czasu, kiedy zapomniałem już o tamtym człowieku, zupełnie nie pamiętałem jego rys twarzy, ani nawet tych zmartwionych oczu, które szukają kropli alkoholu w butelce. Nasza pamięć bywa bardzo ulotna, jeżeli chodzi o ludzi, jednak są takie dusze na tym świecie, które pozostaną z nami na zawsze i wtedy możemy mieć pewność, że kochamy, gdyż tęsknota pochodzi od serca, nie od nienawiści.
   Zrozumiałem, że nie zaobserwuje ludzi biernym siedzeniem. Wstałem, więc i wróciłem do domu, gdzie zastanowiłem się nad tym dużo głębiej. Postawiłem na biurku duży notes i zacząłem pisać o tym, co spotkałem.  
   Dokąd właściwie teraz dążyłem? Chciałem iść w kierunku światła, miłości, szczęścia. Codziennie rano wstawałem i miałem nadzieję, że dziś będę, choć odrobinę lepszym człowiekiem. Kiedy zbliżała się noc, a mama kazała mi zjeść kolację, to znów ujrzałem te oczy… Postanowiłem dowiedzieć się o tym więcej. Wziąłem, więc talerz z kuchni, na którym leżał dzisiejszy, niedokończony obiad i zabrałem go ze sobą do pokoju. Nie miałem zbytnio apetytu, aby teraz go jeść, jednak zmusiłem się, gdyż nie chciałem sprawiać mamie przykrości, a następnie zamknąłem się w pokoju i próbowałem dowiedzieć się czegoś więcej na temat alkoholików. Powinienem dawno iść już spać, lecz ta myśl powróciła zbyt szybko… Nie zasnąłbym, dopóki nie dowiedziałbym się czegokolwiek. Przeczytałem, więc, że w Polsce aż 12% osób dorosłych nadużywa alkoholu. To smutne, gdyż ludzie nie potrafią już rozmawiać ze sobą normalnie. Zwykle wpadają do pustej butelki i czekają, aż ktoś naleje do niej płynu, pukają i krzyczą o to, zamiast wyjść na zewnątrz i robić wszystko z umiarem. Dlaczego właśnie piją? By zapomnieć o smutkach, stresie – mawiają, lecz czy oni sami tego nie tworzą? Oni sami nie wiedzą, że zgubili się w swej twierdzy i szukają wyjścia. Nie miałem już na to siły, dlatego zamknąłem zeszyt i położyłem się spać. Byłem bardzo zmęczony.
    Zawsze wstawałem rano, aby obejrzeć, jak niebo łączy się z kolorami wschodzącej gwiazdy. Nie uważacie, że to jest niezwykłe? Jest taki moment, kiedy możemy zastanowić się nad naszym życiem, kiedy jest ktoś przy nas bardzo blisko, a ludzie nudzą się zbyt szybkim wstawaniem, aby zobaczyć poranne słońce, które nagle wychodzi zza chmur oraz oglądaniem o zmroku, wśród wiatru, zachodu tej gwiazdy, będąc za bardzo zmęczonym, tak samo wszystkie inne rzeczy oraz uczucia, nawet to im się nudzi. Myślą, że chodzi tu tylko o siłę fizyczną, ale gdyby widzieli odchodzące serce bliskiego – pełne płaczu – samym im popłynąłby delikatnie błękit nieba po policzku.
   Rano poszedłem na spacer. Uwielbiałem to robić każdego wolnego dnia, kiedy inni jeszcze spali, a ja mogłem zastanowić się nad tym, skąd się bierze twierdza. Zazwyczaj miałem przy sobie kartkę papieru i długopis z czarnym atramentem. Często, kiedy tylko nie było rosy, siadałem pod drzewem i pisałem. W ten sposób powstało wiele notatek, które możecie teraz czytać. Zazwyczaj nikt nie wiedział o moich porannych przechadzkach. Wracałem jeszcze, zanim ktokolwiek zdążył się obudzić. Otwierałem drzwi i zamykałem je bardzo cicho. Nauczyłem się tego i utrzymywałem to w tajemnicy. Nie chciałbym tłumaczyć tego innym osobom.  Często napawa mnie tak duży strach… 

niedziela, 27 maja 2018

Ametys - część 1

   Chciałabym przedstawić tutaj napisaną niedawno przeze mnie książkę, którą nazwałam Ametys. Będę wstawiać post z jej fragmentami i myślę, że ułoży to jej całość. Książka opowiada historię chłopca o imieniu Anthony, który pewnego dnia umiera, a może jednak nie, ponieważ się budzi i próbuje rozwikłać zagadkę tajemniczych twierdz...

A to pierwsze fragmenty: 


Kiedy miałem trzynaście lat, ludzie postanowili odejść, rany nagle się zamknęły, choć tak wiele blizn było ukrywanych, jakby nie mogły się zagoić. Czułem, jak życie powoli zamiera, gdy tylko ludziom zabrakło miłości. Świat tworzył jezioro łez, w którym pływały beztrosko dzieci, uśmiechały się, mimo że tak wiele wycierpiały, aż nagle wypływały na wierzch bąbelki, woda łagodnie szumiała, wszystko było takie piękne, a usłyszawszy w tym ciszę, zapomnianym całkowicie o świecie – wskoczyć do wody i uśmiechając się bardzo powoli, po prostu odejść.
Byłaby to wówczas łagodna śmierć, bez bólu, a słońce odchodziło zza chmury, razem z nami. Chciałbym, aby wówczas w ten dzień nie padało, żeby nie było niepotrzebnych iskier, łez, choć abym mógł po raz ostatni usłyszeć szum wiatru i odnaleźć w nim siebie. Abym mógł poczuć miłość oraz dopóty spotkała mnie szczęśliwa godzina i znaleźć się bardzo blisko miejsca chorej róży, która nagle rozkwitała pełnią świata, a za nią oddać życie – byłaby to wówczas piękna śmierć. Kiedy jednak minie ranek, a deszcz odbije się wam o uszy – nie myślcie, że jest on piękny, mimo przezroczystych kropel, powoli opadających, to zapomnicie. Jeżeli kiedykolwiek ktoś za tysiąc lat będzie znał moje imię, to me wargi ust nabiorą nagle nadziei, a oczy zaczną pałać radością, niczym najpiękniejszy dzień na świecie.
   Każdy chce pozostawić coś po sobie, pewien ślad, który znikąd nie zniknie, niczym bohater świata i całej ludzkości, ale jedyne, co po sobie pozostawia, nie jest czynem nadludzkości, a człowieka, niekiedy bestii. Jakby zapomniał, że blizny nie są cząstką serca, one pozostają jego trucizną.
   Spoza ludzi są jednak szarpiące bestie, a każda z tych osób mieszka w twierdzy, zamkniętej, zimnej, niczym lód i wychodząc zamarza serca innych, a mimo swego bólu – daje to samo uczucie innym. 
   I w wieku trzynastu lat odkryłem te twierdze. Zobaczyłem je i nagle uderzył nas piorun zła, nienawiści, a spoza tych paru chwil nastały łzy. Próbowałem to wszystko wyjaśnić w szumie wiatru, który cicho szumiał, okrążając wokół cały świat.
  W nocy przesiadywałem wówczas przed oknem, czułem na sobie cały ciężar tego świata, jakby ktoś spomiędzy wiatru nagle wysłał przed duszę, niczym latający ptak, litery układające się bardzo powoli w mowę, a choć ciemność była jak wciągająca, czarna dziura, coś tak małego świeciło na niebie, a będąc odległym o tyle tysięcy kilometrów, a nawet milionów, nie mogłem tego zobaczyć, jakie jest naprawdę.
   Wyobrażałem sobie siebie za dziesięć lat, nie zdając sobie sprawy, że za dziesięć minut, sekund mogę odejść. Byłem nieświadomy jeszcze czasu, który zabierał ze sobą wszystko, co później zobaczyłem, odczułem to dość mocno, popłynąłem wraz z nim oceanem cierpienia, ku drodze wielkich sztormów. Zastanawiałem się nad niebem, wszechświatem i gwiazdami, których już nie zauważamy w naszym życiu, są nam obojętne, jak butelki rzucane pod nogi małym dzieciom i tym starszym również…
   A może wokół gwiazd krążą zbłąkane dusze, stoją przed złotymi liśćmi i czekają na drogę do nieba, która nadejdzie po końcu istnienia tej ziemi... Są tak bardzo przepełnieni nadzieją… Oni jakby nadal żyli, a krążyli pomiędzy niebem, a ziemią. Bałem się, że ja też okrążę to drzewo, a potem powoli i z bólem, jak nasze twierdze, które podstawiamy innym, odejdę…
   I jak nagle stać się ptakiem z kolorowymi piórami chwalącymi się wokół innych, lecz żyć krótko i nagle unosząc się nad straszliwą przepaścią, która jakby nie miała końca swej głębokości, upaść?                                                 
   Codziennie obserwowałem wówczas wiatr, który szumiał lekko i powoli, zostawiając po sobie znikome ślady, które nie znikają ot tak. Każda nasza łza tworzy ocean, jezioro, a każdy nasz uśmiech powiększa słońce na niebie. Nic nie pozostaje bez przyczyny. My tworzymy świat i jesteśmy odpowiedzialni za swój los… Ten szum był niczym rozdrabniający pył wokół świata…
    Wracając ze szkoły i idąc do niej spotykałem tysiące różnych osób, krążących wokół. Tym samym ciągle potykałem się o kamień, ale nie na zwykłej drodze chodnika, lecz o dużo trudniejszej, ścieżce życia.
   Powoli poruszały się liście, a wszystko wokół robiło się takie piękne i zielone, jak na gajowym ogródku kwitły tulipany oraz fioletowe, odbijające się od słońca bzy.
   Byłem bardzo ciekawy świata, tego niewielkiego kawałka ziemi, po której stąpam codziennie, jakbym w sercu, tak potężnym skrywał małą drobinkę, niewiększą, aniżeli okruszek chleba, a przez nią bardzo mocno cierpię.
   Postanowiłem zaobserwować ludzi. Twierdze, które zauważałem trochę później mnie o tym przeświadczyły. Chciałem zmienić ten świat, poznać go dużo bardziej niż wcześniej. Czasami wydawało mi się, że jestem zwykłym wędrowcem tego świata, który z jakiejś przyczyny narodził się i odkrywa ludzi, takich samych, jak ja, a może innych. Ktoś zesłał mi z góry słowa, które zacząłem układać w tą opowieść…
      Moja historia jest dość skomplikowana, jednakże nie chciałbym, aby ktoś potraktował ją tak lekko, aby czytał słowa sięgając tylko wzrokiem lub podchodził do niej z niechęcią… To ważna opowieść. Możesz czytać ją cały rok, ale ze skupionym sercem, aniżeli jeden dzień dla przyjemności. Jeżeli nie chcesz jej brać do ręki, to odrzuć ją, nie marnuj czasu i sił… Ukryłem w niej wiele znaków, które musicie rozszyfrować, nie jest to łatwe, a gdyby wszystko było takie oczywiste, nie byłoby to coś pięknego. A który pisarz tworzy proste dzieła? Może mi to nie wyjść, gdyż pisanie jest bardzo trudne. Jestem w tym beznadziejny, lecz kocham to ze wszystkich sił. Pozwólcie, więc, że opowiem wam dalej. Między tymi kartkami zostawiam moje serce, możecie je odnaleźć, jeśli tylko chcecie.
   Pierwszego dnia poczułem się dość źle, dziwnie obserwując ten sam gatunek ssaków, co ja – ludzi. Usiadłem w parku, na ławce obok drzewa, plecak dałem niedaleko mnie. Wiatr lekko szumiał.  Ludzie się na mnie patrzyli z zaciekawionym wzrokiem. Postanowiłem odwiedzić te twierdze. Brzmi to prosto, ale rzeczywiście jest jak nauka życia – bardzo trudna.

środa, 23 maja 2018

Cel naszego istnienia



   Życie człowieka jest wędrówką, ciężką i trudną do pokonania drogą, podczas której obiera pewne cele, wybiera ścieżkę i dąży za miłością lub nienawiścią, która przeistacza się w jasność lub też ciemność, mrok, czy też blask. Życie człowieka nie jest wielką tajemnicą, nie jest zagadką i człowiek nie pozostaje nieznaną istotą na tej ziemi, a my nie zostaliśmy stworzeni ot tak. Wszystko ma swój powód, swoją przyczynę, bo czyż ktoś wymyślił długopis, aby tylko leżał na biurku i nie został ani razu użyty? Wszystkie istoty i rzeczy na tym świecie mają swoją misję, swój powód, cel, dla którego żyją i tak jak rzecz ma daną instrukcję obsługi, tak samo człowiek, a jest ona Biblią.
Ktoś jednak może mi powiedzieć, że po co ludziom ta cała wędrówka, gdyż oni tylko idą, a być może nawet biegną, a sami nie wiedzą dokąd ani skąd, w jakim celu i po co, skoro i tak na końcu tej drogi nadchodzi śmierć, koniec, który miałby to wszystko zniszczyć? Nic nie trwa wiecznie, rzeczy, które są zdatne dzisiaj, tak jak przykładowy długopis jutro już może mu zabraknąć tuszu, a wtedy nie będzie już do niczego zdatny i wyrzucimy go do śmietnika, zamieniając ponownie. Ludzie jednak nie są rzeczami, chociaż też się zużywają i mają swój określony czas i cel, to z nami jest zupełnie inaczej, a większość osób myśląc o śmierci porównuje człowieka do owego długopisu, gdyż był z nami przez krótki czas, a potem odszedł bezpowrotnie i na co, po co on tutaj miał być? My, ludzie mamy szczęście, że możemy być na tym świecie, to jest pewne. Pomyślcie sobie, ile było maleńkich serc, które nie doczekały się tego, aby ujrzeć ten świat, a ile dopiero co stawiających kroki chudziutkich rączek, które musiały odejść… Ludzie jednak nie znają swej instrukcji obsługi i dlatego nie kochają tego świata, gdyż żyją tylko światem ludzkim, nie dostrzegając, że istnieje też pewna materia, która zwie się miłością i nią włada Bóg, nasz stwórca. Trudno się jednak dziwić, gdyż nie potrafimy przeczytać krótkiej instrukcji od gry planszowej, a później nie wiemy do czego służą pola oznaczone krzyżykiem i tak samo jest z nami, gdyż nie czytamy, nie ufamy i nie poznajemy Boga za pomocą Biblii i przez to nie znamy odpowiedzi na najważniejsze pytania dotyczące ducha i życia, przez co popełniamy tak wiele błędów. Nie żyjemy też bez powodu, nikt nie stworzyłby nas bezużytecznie, a nasza wędrówka ma pewien cel, ma pewien tor i wybór. Żyjemy, aby dokonać wyboru, jakim jest miłość ( światłość) lub nienawiść ( ciemność). Nie dokonujemy jednak tego wyboru krzycząc głośno na ulicach miasta: miłość, miłość, jasność, blask, Pan i Bóg, gdyż nie na tym polega spełnianie woli Boga. Gdyby tak było to nie istniałaby ta druga strona, ponieważ nikt z nas nie chciałby wybrać dla siebie cierpienia i bólu, czy też zła… Często jednak wszelkie dobre uczynki są ciemnością, są wykonywane na pokaz i ta miłość jest wielką obłudą, kłamstwem, które przybiera pozory blasku. Myślę jednak, że im bardziej poznacie Boga poprzez Biblię, to łatwo odróżnicie, kto którędy zmierza. Bóg dał nam swego jedynego syna, aby swoim życiem pokazać jak postępować, on kazał nam miłować, głosić dobrą nowinę i być blisko Boga, miłości. Biblia w wielu swoich słowach pokazuje, jak powinien postępować, lecz ludzie tym gardzą i nie znają owych słów, a gdyby sprowadzili je do swego serca, to ich gorycz w sercu zamieniłaby się w cudowną słodycz… „Synu, nie odmawiaj biedakowi rzeczy niezbędnych do życia i oczu potrzebującego nie męcz zwlekaniem! 
 Nie dręcz duszy głodnego i nie pobudzaj do gniewu człowieka w jego niedostatku! Serca rozgniewanego w większy zamęt nie wprowadzaj 
i nie zwlekaj z datkiem dla potrzebującego! 
 Nie odpychaj żebrzącego w strapieniu, 
a od ubogiego nie odwracaj swej twarzy! 
 Nie odwracaj oka od proszącego 
i nie dawaj człowiekowi sposobności, aby cię przeklinał. 
 Gdy bowiem przeklnie cię w gorzkości duszy, 
Ten, co go stworzył, wysłucha jego życzenia. 
 Czyń siebie godnym kochania w zgromadzeniu, 
a przed władcą skłaniaj głowę! 
 Nakłoń ucha swego biednemu 
i łagodnie odpowiedz mu spokojnymi słowami! 
 Wyrwij krzywdzonego z ręki krzywdzącego, 
a gdy sądzić będziesz, nie bądź małodusznym! 
 Bądź ojcem dla sierot, 
jakby mężem dla ich matki, 
a staniesz się jakby synem Najwyższego, 
i miłować cię On będzie bardziej niż twoja matka.” ( Syr 4, 1-10).

Ludzie darzą również siebie nienawiścią, pogardą, okrucieństwem i myślą, że jest to Bogu miłe, nazywają kogoś szatanem, gdy ten nie chodzi do kościoła i przestrzegają tradycji ludzkich, ale nie praw boskich. Biblia jednak wyraźnie mówi, że mamy kochać naszych wrogów, tych którzy nas nienawidzą oraz nami gardzą, a wtedy kochamy prawdziwie. Jezus przecież tak wiele wycierpiał dla nas z miłości do każdego człowieka i nie wybrał sobie, że dla mojego ukochanego ucznia zrobię wszystko, a drugiego pozostawię z niczym, gdyż jego uczucia do nas były taka wielkie, że wycierpiał tak wiele dla tych, którzy nim gardzili, szydzili z niego, wyzywali go i skazywali go na tak okropny ból. Na tym więc polega prawdziwa miłość chrześcijańska i Bóg każe robić nam tak samo jak Jezus, brać z niego przykład, a potwierdzają to słowa w Biblii: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.  Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.” ( Mt 5, 38-48).
Gdybyśmy znali i stosowali się do poleceń, jakie dał nam Jezus w swym prawie chrystusowym, to nasz świat wyglądałby inaczej, ludzie byliby inni, gdyż Bóg wcale nie chciał i nie chce zła, jak uważa większość osób. Jednak obecnym światem rządzi szatan, który próbuje przekonać wszystkich na swoją stronę, a ludzie nieświadomie mu się poddają. Bóg nie chciał tego zła na świecie, jednak musimy pamiętać, że to Adam i Ewa ( pierwsi ludzie na świecie) dali się skusić szatanowi i przez to zgrzeszyli przeciwko Bogu. To dlatego starzejemy się i umieramy, gdyż to jest naszą karą za złe uczynki, za brak posłuszeństwa dla Boga. „ Ale przez zazdrość diabła śmierć przyszła na ziemię, a doświadczą jej ci, którzy są z nim związani”. Oznacza to więc, że śmierć istnieje przez diabła, a to on nas wodzi i kusi, jeżeli więc z nim trwamy to nasza śmierć będzie końcem, ale o tym opowiem wam trochę później.
Nie odpowiedziałam wam jednak do końca na pytanie, które miało być głównym przesłaniem tego listu. Co jest naszym powodem do istnienia, dlaczego żyjemy? Bóg jednak nie pozostawia nas bez odpowiedzi i w swoim pięknym liście mówi do nas: „Po to właśnie stworzyłem cię, bym mógł ukazać w tobie potęgę moją i bym mógł rozgłosić moje imię po całej ziemi.” ( Rz 9,17)
Oznacza to więc, że celem naszej wędrówki jest spełnianie woli bożej, mówienie o prawdzie, głoszeniu dobrej nowiny i kochaniu innych i świata. Żyjemy dla Boga i to właśnie on powinien być naszym priorytetem w tym życiu. Z nim na pewno nie pobłądzimy, obierzemy właściwą ścieżkę i damy radę, gdyż człowiek bez Boga jest tylko marnym prochem, który nie przetrwa na tym świecie, nie da sam rady.
Odkąd odkryłam tą prawdę o Bogu postanowiłam zmienić mój kierunek drogi, wywrócić wszystko do góry nogami i pisać o tej prawdzie, brnąć dalej i nie poddawać się, nie poczułam się już samotna i przygnębiona, miałam siłę i wytrwałość, aby biec w kierunku miłości. Proszę dziś ciebie, abyś rozważył, dokąd ty zmierzasz i jeżeli wiesz, że stoisz pośrodku i szukasz swej drogi, to tak naprawdę błądzisz, trwając wciąż w ciemności. Aby iść w kierunku światła, musisz poznać Boga, dlatego znajdź dziś pięć minut i każdego następnego dnia i przeczytaj dwie strony, trzy Pisma Świętego i wierz, trwaj w swojej wierze uparcie, ale nie możesz się poddać, gdyż szatan będzie próbował cię zwieść i głosić nieprawdę, a ty módl się i głoś to, co dziś przeczytałeś, bądź blisko pana, naśladuj Jezusa, wznieś się wysoko ponad góry i chmury i bądź, bądź miłością.


piątek, 18 maja 2018

Modlitwa



4 list do świata

   Zapewne nieraz słyszałeś o modlitwie, widziałeś tłumy osób, które zmierzały długą drogę w celu odprawienia jakiejś pielgrzymki, czy kojarzysz szereg starszych pań klęczących w kościele i trzymających w ręku różaniec, gdyż każdy z nas zna szereg liturgii i religijnych obrzędów, lecz czy kiedykolwiek ktoś z was zastanawiał się, co o tym sądzi Bóg?
Może ktoś z was widział w tym coś dziwnego, nudnego i niepotrzebnego? Zapewne choć raz każdy się zanudził, kiedy musiał w tym uczestniczyć, nie chciał tego robić, ale go zmuszano, a z tego powodu zerkał ciągle na zegarek i nie mógł się doczekać końca. Jeszcze bardziej przeraża mnie fakt znajomości modlitw na pamięć, które znamy tak jak tabliczkę mnożenia, alfabet, czy wiersz, który trzeba było się nauczyć w szkole, lecz nikt z nas nie wie tak naprawdę o czym mówi ta modlitwa. Bóg tego nie chce, nie lubi powtarzających się słów i czynów robionych dla publiczności, dla przypodobania sobie innych, a ci, którzy to praktykują nie znają Boga, nie znają jego słów i nie promienieją w świetle życia, tylko błądzą i gubią się niczym owieczki. Jak więc według Boga powinna wyglądać modlitwa? Najpierw odpowiedz sobie w głębi duszy, czym dla ciebie właściwie ona jest i dlaczego ją wypowiadasz, w jakim celu? Jeżeli tego nie wiesz, to nie rób tego, dopóki nie odkryjesz prawdy, dopóki w twym życiu nie zostanie wpuszczone malutkie światełko, które okrywa duszę, ponieważ możesz obrazić imię Jahwe oraz zachować się niegodnie. Dla ciebie modlitwa może być czymś zupełnie innym niż jest ona dla mnie, ponieważ moim zdaniem to dom spokoju, rozmowa z Bogiem za pośrednictwem duszy, to bliższa relacja z moim ukochanym przyjacielem… Jednak on jest tym przyjacielem, któremu mówimy wszystko, któremu bezgranicznie ufamy i każdą naszą rozmowę spędzamy w samotności, skupiając się na naszym wnętrzu. Być może nie brzmi to fascynująco ani ciekawie, ale nie traktujmy tego jako obowiązek i nie potrzeba dodawać temu nastroju pogrzebu, dlaczego mamy się smucić, kiedy z nami jest Bóg? Nie przychodźmy do niego tylko w chwilach potrzeby, my też bądźmy godnymi przyjaciółmi i rozmawiajmy z nim zawsze i o każdej porze z radością i szczęściem w sercu. Jeżeli nie odczuwasz takiej potrzeby rozmowy, jeżeli nie radujesz się, to lepiej milcz i odnajdź Boga w swoim życiu, gdyż mówienie ciągle tych samych słów zupełnie nie ma sensu, nie wznosi nic do życia, a jedynie zabiera ci czas. W Biblii jest napisane: „O nic przesadnie się nie troskajcie, lecz wszystkie wasze potrzeby polecajcie Bogu w modlitwie błagalnej [ połączonej] z dziękczynieniem.” ( Flp 4,6). Każdą naszą prośbę powinniśmy mu zanosić, każdą naszą radość, nowinę, dumę, zwycięstwo, porażkę, każdy nasz płacz, zarówno łzę szczęścia jak i smutku możemy mu ukazać, a on nam pomoże, ponieważ nie jesteśmy sami. Dobrze jest dla nas, kiedy często z nim rozmawiamy, gdyż wtedy nasza przyjaźń się pogłębia, nabiera blasku i większej wartości, co czyni ją niepokonaną. Są jednak też tacy, którzy nie wierzą w moc modlitwy i chorują, choruje ich dusza, a być może ciało, lecz Słowo Boże opowiada nam na to: „Mój Synu, w chorobie nie zwlekaj, módl się do Boga, bo on może cię uleczyć”. Jednak nie zawsze Bóg spełnia nasze prośby i tu ludzie stają po stronie ciemności i mówią, że to bajki i głupota ludzka, nie wiedząc, jaka to wielka siła duszy, nie mając o tym pojęcia. Mam na to proste wyjaśnienie, które może was oburzyć, gdyż porównajcie sobie modlitwę do skarbonki, a jej prośby do monet znajdujących się w środku, a żeby zdobyć te monety potrzeba jakiejś pracy, chociażby znaleźć te wszystkie monety, to należy się po nie schylić i wziąć je do ręki, a w większości przypadków potrzeba czasu, siły i pracy, aby cokolwiek dostać. Podobnie Bóg traktuję modlitwę i jeżeli mówimy tylko ciągle o naszych prośbach albo nawet składamy ją raz na jakiś czas, a nie spełniamy jego woli oraz jego poleceń, to dlaczego miałby nam pomagać, skoro my go swoim własnym wyborem odrzuciliśmy? Aby nasza modlitwa była prawdziwa musimy kochać, musimy miłować i żyć zgodnie z tym, co nakazał nasz Pan, a jego wszystkie polecenia znajdziecie w jego własnych słowach. Mam nadzieję, że wiecie, gdzie szukać odpowiedzi na te pytania, ponieważ jest to naprawdę cudowna księga życia. Zapytacie się jednak mnie w tym całym chaosie, co mam w końcu mówić, czy mam klęczeć, czynić jakiś znak? Nie musicie klękać, możecie iść, siedzieć, leżeć, lecz jeżeli błagacie o przebaczenie, to możecie  w pokornej formie uklęknąć i mówicie to, co płynie prosto z serca, gdyż właśnie tego słucha Bóg, to co was dręczy, co was boli, ale też co was raduje, a wasza modlitwa niech was umacnia w miłości i proszę was, niech będzie to szczere, prawdziwe i miłe dla Boga, dla waszej przyjaźni. Módlcie się do Boga, nie wymyślajcie żadnych stworzeń ani bożków, nie kierujcie swego serca do aniołów, do świętych czy zmarłych, gdyż wasza rozmowa powinna być skierowana tylko i wyłącznie do Jahwe, Twego stwórcy i musisz tego uszanować. Biblia mówi jeszcze o modlitwie w ten sposób: „ A kiedy się modlicie, nie postępujcie jak obłudnicy, bo oni lubią się modlić, wystawiając w synagogach i na narożnikach ulic, aby się pokazać ludziom. Zaprawdę powiadam wam: Już odebrali swoją zapłatę. A ty, kiedy się modlisz, wejdź do komórki i, zamknąwszy drzwi, módl się w ukryciu do swego Ojca, a twój Ojciec, który widzi to, co jest ukryte, odpłaci tobie. A modląc się, nie mówcie wiele jak poganie. Im się wydaje, że dzięki wielomówności zostaną wysłuchani. Nie upodabniajcie się do nich! Bo wasz Ojciec wie, czego potrzebujecie, zanim Go poprosicie.” ( Mt 6, 5-8). Aby mówić modlitwę, potrzeba mieć wielką siłę i wiarę, aby czynić to prawdziwie i zgodnie z nakazem bożym, jednak sądzę, że to poświęcenie jest warte, gdyż wtedy możemy rozmawiać z kimś tak wielkim, możemy być jeszcze bliżej niego… Rozejrzyj się przez chwilę na otaczający cię świat, wyjdź na dwór, a jeżeli mieszkasz w mieście, to wyjedź poza nie i ujrzyj przyrodę, naturę, to co stworzył Bóg, czego ludzkie ręce nie dotknęły i nie zniszczyły, a wtedy powiedz sobie w głębi duszy, jak ktoś musiał cię kochać, aby dać ci możliwość oglądania coś tak pięknego i ty tego nie doceniasz? Bóg jest miłosierny, stworzył tak piękny świat, wszechświat, planety, gwiazdy, lecz nie możemy oddawać pokłonu gwiazdom ani kwiatom, lecz podziwiać je, że jest to dzieło boskie, że my mamy możliwość zobaczenia tego, co stworzył Jahwe, a czy to nie jest zaszczyt? Na tym świecie możemy być, kim tylko zechcemy, kim tylko pragniemy i mamy wybór, gdyż dał go nam Bóg i zarówno w świetle materialnym jak i duchownym bardzo ważna jest wiara, gdyż to dzięki niej wszystko ma tak wielką moc. Jeżeli tylko wierzymy, to Bóg nam to da, jeżeli tylko żyjemy zgodnie z jego wolą, a nasza wiara jest niepokonana, w nas jest wielka siła, gdyż mamy w sobie tak wielką potęgę i nie umiemy z niej korzystać, gdyż nie znamy i nie wierzymy w słowa Boga, a on przekazuje nam w nich: „ Zaprawdę powiadam wam: Jeśli będziecie mieli wiarę niezachwianą, zrobicie nie tylko to z figą, ale kiedy powiecie tej górze: Unieś się i rzuć się do morza – to tak się stanie. I wszystko, o co poprosicie, modląc się z wiarą, otrzymacie” ( Mt 21, 21-22). Nie ma w tym żadnej przesady, dlatego jeżeli tylko chcecie być szczęśliwi, jeżeli chcecie osiągnąć sukces i coś zdobyć, to musicie wierzyć w to bardzo mocno, a z tą wiarą nadejdzie do was siła, aby pracować oraz aby stawać się lepszym każdego dnia. Sekret tkwi w tym, aby kochać, aby prawdziwe zrozumieć sens miłości, a wtedy modlitwa staje się liryką naszej duszy, rozmową prostą z serca, z której można byłoby zapisać najpiękniejsze poematy i wiersze, więc nie bójmy się, a dziś mam dla ciebie kolejne zadanie, które możesz zapisać w tym samym notesie, na jakiejś kartce i napisz swój list do Boga, który będzie formą modlitwy, ale jeżeli nie radzisz sobie z układaniem słów to porozmawiaj dzisiaj sam na sam z twoim Stworzycielem i powiedz mu jak bardzo jesteś wdzięczny za to, co się otacza i musisz to dzisiaj odnaleźć, musisz zobaczyć radość tam, gdzie inni jej nie widzą, gdzie nie można byłoby się jej spodziewać i dziękuj za to każdego dnia, a szybko zobaczysz, jak twoje serce nabiera pokory. Wierz mi, że Bóg jest z Tobą, że kocha cię i czeka na Ciebie, aż w końcu go zauważysz i przyjmiesz do swojego serca, respektując jego zasady moralne i poznasz prawdę. Podążaj więc za słońcem, za jasnością i nie błądź, a pomiędzy kroplami deszczu, biegnij tam, gdzie znajduje się tęcza, a uśmiech szybko pojawi się na twojej twarzy.

środa, 16 maja 2018

Miłość Boga


3 list do świata

   Nie jesteśmy samotni, nie jesteśmy sami i nie jesteśmy niepotrzebni, bo gdyby tak było, to po co mielibyśmy żyć? Być może właśnie w tym momencie czujesz się samotny, opuszczony i niekochany, przez co bardzo mocno cierpisz oraz jest ci po prostu przykro... Każdy z nas jednak jest przekonany, że przy nas nie ma nikogo, że nikt nas nie kocha, że jesteśmy samotni...
Ludzie tworzą wiersze o samotności, rysują ją i wyrażają poprzez sztukę, przez ciche i smutne dźwięki, które ktoś gra na pianinie, przygnębiającą melodię wydobywającą się z duszy skrzypiec, jednakże nikt z nas nie pozostaje samotny, jeśli wierzy, jeśli kocha prawdziwie. Bóg jest naszym najlepszym przyjacielem, ale my jego ciągle ranimy oraz uważamy go za swego wroga, kiedy on nas kocha. Nie oznacza to jednak, że Bóg jest kimś w rodzaju ludzkiego towarzysza, ponieważ on nam towarzyszy zawsze i trzyma się z nami w sercu, nie opuszcza nas wewnętrznie, chociaż my nie mamy go zdolności ujrzeć i musimy mieć wielką wiarę, aby odczuć go w swoim życiu tak jak i siłę. Dobrze byłoby, gdybyście wiedzieli, że Biblia mówi, aby podążać za ścieżką Bożą, a nie za światem, w którym rządzi szatan, nienawiść i pogarda. „Nie ulegajcie obyczajom tego świata, lecz przemieniajcie się, odmawiając waszego ducha, abyście umieli rozpoznać, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe Bogu i doskonałe”. (Rz 12,1). Z tego też powodu moje słowa są kierowane sercem i myślą ku Bogu, gdyż wiem, że nie umiem mówić, nie mam na tyle odwagi, lecz muszę przekazać tę prawdę, a jedyne, co potrafię to układać zdania i ciągle nad nimi pracuję, gdyż nie są tak piękne, nie są tak wspaniałe... Jednakże są dwa realia rzeczywistości i jedna należy do Boga, a druga do ludzi i ta pierwsza jest zgodna z Pismem Świętym, jest miłością, lecz tą drugą rządzi zawiść, gdyż władzę nad nią niedawno przejął szatan i ludzie się go słuchają, dlatego tworzą wszelkie tradycje, obyczaje, święta, zabawy i dzielą się na ludzi lepszych i gorszych, królów i bezwładnych, nie zdając sobie sprawy, że oni sami są jak niewolnicy. Bóg też ma swoje imię, o którym niewiele ludzi wie i mówi o nim w pogardzie, gdyż jest to Jahwe lub Jehowa, gdyż do dzisiaj istnieje spór o to, ponieważ napisane imię brzmiało Jhw, a jest nam wiadome, że kiedyś nie używano samogłosek, więc nie wiemy do końca, jak brzmiało naprawdę. Myślę jednak, że warto to wiedzieć, ponieważ to imię pojawia się w Biblii bardzo często i oznacza przecież naszego stwórcę. Boga poznamy, czytając jego pismo, a wiele ludzi wciąż powtarza, że nie potrafi dostrzec i go poznać, a on przecież podarował nam wielki list i instrukcję, której nikt z nas nie zna i nie poznaje dlaczego? Bo rządzi nad nami szatan i on wie, że ta księga napełnia wielką miłością i wiarą, a to mogłoby go zniszczyć, dlatego odpycha ludzi od niej, dając inne lektury do czytania, a my się temu dajemy, zamiast walczyć i iść za Bogiem pomimo wszystko. Ktoś, kto nie czyta Biblii, nie może być blisko Jahwe, gdyż po prostu go nie zna, nie obcuje z nim i nie spełnia jego poleceń. Tacy ludzie mogą myśleć, że przecież mają swoją religię, znają kilka modlitw i obchodzą wszelkie tradycje, święta, ale nie mają pojęcia, że Bóg żąda od człowieka czegoś innego. Są też tacy, którzy gardzą Jahwe, gdyż czytają Biblię na pola, dla innych, lub nie wprowadzają jej nakazów w życie, ale takim ludziom biada, bo mieli możliwość odkryć Boga, a tego nie uczynili. Nie możemy należeć do tego świata, nie możemy podążać za innymi, jeżeli chcemy przejść na lepszą stronę, na ścieżkę miłości. Każdy jednak, kto oddala się od tego demona, nie jest samotny, gdyż to pojęcie należy również do świata ludzkiego, który gardzi miłością, lecz Jahwe jest kochanym przyjacielem, który pozostaje z nami na zawsze, nie opuszcza nas, trwa sercem i daje nam siłę, poprzez modlitwę, szczerą rozmowę i wdzięczność. On każe nam kochać i wysłał dla nas swego jedynego syna, aby przekazać nam, jak ważna jest miłość i czym tak naprawdę jest, jaką miarą powinniśmy kochać i że poświęcenie jest darem godnym oblicza Jahwe. My jednak odrzucamy Jahwe, nie obcujemy z nim, obrzucamy Jezusa wyzwiskami i gardzimy nim, tak jak kiedyś, kiedy ktoś kocha, mówi o nim naiwny, mówimy głupi i niedoświadczony, to kim dla was jest Bóg, jeżeli on w swoim postępowaniu kieruje się tylko i wyłącznie ideą, jaką jest miłość. Gdybyśmy więc byli samotni i niepotrzebni, to po cóż ktoś miałby dawać nam życie i cenny czas, bo pomyślmy, że przecież tyle osób go nie otrzymało lub dostało go naprawdę niewiele. Czyż nie żyjemy z jakiegoś powodu, bo świat nie stworzył się ot tak, a wszystkie gwiazdy i planety nie bez przyczyny są w takim, a nie innym położeniu tak jak my. Mamy wolny wybór i sami wybieramy ścieżkę, ale mamy szczęście, że ktoś dał nam szczęście wybrać i iść, bo uznał nas za silnych i wiernych, dlatego proszę cię, abyś nie ranił już kogoś, kto dla ciebie był w stanie poświęcić wszystko... Mam dla ciebie dziś jedno małe zadanie i bardzo cię proszę o jego wykonanie i odpowiedz sobie, dokąd chciałbym dojść? Wrócę jeszcze do tego, dlatego proszę cię, abyś nie zlekceważył tego i zastanowił się głębiej. Odpowiedź możesz zapisać w notesie, zeszycie, na kartce, w pamiętniku, a wtedy będziesz mógł do tego wracać, nie powinno ci to zająć zbyt wiele i jakbyś mógł, przeczytaj jedną stronę Biblii, uważnie i ze skupieniem, nie jest ważne czy rankiem, przed snem, po obiedzie czy właśni teraz, ale wycisz się na chwilę i posłuchaj, jak Bóg do ciebie przemawia. Mam nadzieję, że podążysz ku miłości i zobaczysz jasność tam, gdzie inni widzą mrok i pamiętaj, nie jesteś sam, Bóg cię kocha i ja kocham każdego człowieka oraz dziękuję ci za to, że jesteś, bo nie jest łatwo być na tym świecie, trwać, walczyć i nie poddawać się, a to wszystko dlatego, że jesteś silny i wiedz o tym!  

poniedziałek, 14 maja 2018

Wybór - którędy podążasz?


2 list do świata

W naszym życiu mamy wiele wyborów i każdy się z tym zgodzi, gdyż wybieramy od najmniejszych rzeczy w ciągu dnia, takich jak wstać z łóżka i iść się umyć, czy drzemać jeszcze pięć minut, po czym obudzić się za czterdzieści i śpieszyć się ze wszystkim. Wybieramy też, czy dzisiaj ubierzemy się ciepło lub zwiewnie i wygodnie, czy zjemy zdrowy i pożywny posiłek na śniadanie, a może w biegu weźmiemy do ust wafelka i w pośpiechu zapomnimy nawet o kluczach do domu, bo przecież za pięć mam pracę lub lekcje i muszę zdążyć. Nasze życie składa się z pasma takich decyzji, ponieważ przyjaźnimy się, kochamy lub też pozostajemy samotni, a to już są ważniejsze kwestie, później praca, czy kształcić się w tym, co lubię, czy to, co będzie dobrze płatne? Wtedy warto zadać sobie pytanie, czy wolałbyś wstawać o piątej rano i pracować do późnej nocy, aby wrócić do wielkiego mieszkania, w którym tkwi pustka, czy też żyć w małym domku, ale kiedy tylko wracasz, to zauważasz kilka oczu, które wypatrują cię za okna i tym samym cię uszczęśliwiają, chociaż nie masz przy sobie zbyt wiele bogactw materialnych? Najważniejszy skarb tego świata to miłość i tylko ten, kto go posiada, jest w stanie mieć coś wielkiego, a wręcz potężnego... Nie odbiegając jednak od tematu, możemy wybrać szkołę, możemy się uczyć lub też nie, możemy pracować, ale wcale nie musimy tego robić i tylko od nas zależy, jak wyglądać będzie nasza przyszłość, gdyż sami tym kierujemy oraz się na coś decydujemy, nie zdając sobie z tego sprawy. Są jednak ludzie, którzy nadal posądzają ziemię i niebo o to, jak wygląda ich życie, bo mogli wszystko, a nawet więcej, lecz tego nie wykorzystali. Nie musimy wcale urodzić się w książęcej rodzinie ani w bogatej, aby posiąść majątek, nie musimy otaczać się profesorami, aby zdobyć mądrość. Możemy osiągnąć sukces, gdyż wszystko jest do spełnienia, zrealizowania, jeżeli tylko wierzymy, że nam się uda, jeśli pokładamy w to wiele wysiłku, poświęcenia i pracy. Każdy z nas jednak szuka wymówki, łatwiejszej drogi, aby pokazać, że on nie mógł, że to było niemożliwe... Jednak ci, którzy chcą zdobyć szczyt potężnej góry, ale tak prawdziwie tego pragną, to zdobędą to, chociażby spadł na nich wielki ciężar czy też nie mieliby już sił, to tylko ten, który potrafi wędrować do samego końca, osiągnie sukces. W naszym życiu jednak jest jeden, najważniejszy wybór, o którym tak mówi Biblia: „Przed tobą postawiono ogień i wodę, ty zaś wyciągniesz rękę po to, czego sam zapragniesz” (Syr 15, 16). Co według ciebie może to oznaczać? Są to pewne symbole, gdyż woda jest dobrem, jasnością, światłem, blaskiem, a ogień złem, ciemnością, mrokiem. Tutaj nie ma innych zasad, gdyż tylko od nas zależy, jaką stronę wybierzemy i którędy skierujemy swą wędrówkę, jednak nie jest to tak proste, jak możemy sobie pomyśleć. Każdy z nas powie teraz przecież, że idzie ku dobrej stronie i kieruje się miłością, szczęściem, jednak w głębi duszy są to tak naprawdę dwie osoby, a raczej istoty bądź dusze, potężne stworzenia i nie rozumiemy tego do końca. Nie zawsze jest tak, że ten, kto krzyczy z dachów, że kocha pana i że miłuje ten świat, jest po stronie światła, bo czyż nie jest napisane „Nie każdy, kto mówi do mnie Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, ale ten, kto Pełnia wolę mego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21), więc nawet człowiek co tydzień wymawiający wyuczoną na pamięć modlitwę, która dla nas i tak nie ma większego sensu, czy też wywieszający w całym domu „święte” obrazy nie musi być po stronie wody, gdyż nie chodzi o rzeczy materialne ani o wskazywanie swej pobożności, gdyż Bóg jest naszym przyjacielem, kimś, kto pomaga nam w wędrówce, niesztucznym bóstwem malowanym na płótnie... Każdy też, kto jest obojętny wobec Boga i Pisma mówi o tym, że może być przecież sympatyczną, kochaną osobą i niczego to nie zmieni, jednak nic bardziej mylnego, gdyż jest też szatan. Każdy z nas kojarzy go jako czerwonego demona z rogami i ogonem, a czyż nie zdajemy sobie sprawy, że on rządzi tutejszym światem i zwodzi wszystkich ludzi? Jaką musi mieć siłę, aby próbować przekonać samego Jezusa na swoją stronę, jak próbował czynić to na pustyni? Dlaczego więc wyobrażamy go sobie jako tak słabą osobę, jeżeli on tak naprawdę był potężnym aniołem, który sprzeciwił się Bogu? To silne stworzenie i bardzo sprytne, które próbuje oszukać i zwieść ludzi, tak aby się oni tego nie domyślili i jest też o tym wspomniane w Biblii: „I nic dziwnego, ponieważ szatan również udaje anioła światłości” (2 kor 11,14). Mamy na świecie wybór i musimy go dokonać i prawie nikt z nas nie zdaje sobie z tego sprawy, a przecież my też często nie zauważamy, że wybraliśmy daną rzecz, chociażby długopis z czarnym lub niebieskim tuszem, lub zeszyt fioletowy, czy też różowy, jednak jest to dużo ważniejsza sprawa. Możecie jednak zapytać mnie, jak dokonać takiego wyboru? Nie dokonujemy go, krzycząc głośno, że idę jasnością ani też niechętnie składając dłonie w modlitwę oraz stojąc i patrząc się na wizerunek figurki, gdyż to nie jest wolą Boga, a ludzi. Ten wybór dokonujemy codziennie, o każdej sekundzie i minucie, każdego roku i ćwierć wieku, ponieważ to, jacy jesteśmy, dokąd podążamy i jak czynimy, składa się w tej decyzji, a przede wszystkim pytanie, jakie powinniśmy sobie zadać, kiedy chcemy wiedzieć, gdzie aktualnie podążamy, to jak bardzo kochamy? To piękne pytanie, ale zarazem jakie trudne, bo nikt z nas nie potrafi kochać tego, kto nas nienawidzi, kto z nas szydzi i kto nas zniszczył, a miłość polega na pokochaniu każdego i całego świata, na zupełnie innym punkcie widzenia, ale o tym opowiem wam jeszcze później, kiedy już uwierzycie mi na słowo, że Bóg jest naszym przyjacielem, który nas wspiera, który jest z nami zawsze i dlatego nigdy nie pozostajemy samotni. Popatrzcie, chociażby na to, że Bóg jest dla nas tak miłosierny, że dał nam wolny wybór, czyli ten, w którym sięgniemy po wodę lub ogień i daje nam znaki, jak to zrobić, a jest o tym napisane w Biblii: „To on, Bóg, na początku stworzył człowieka [...] i pozostawił mu moc własnego wyboru. Jeśli zechcesz, zachowasz przykazanie, a wierność polega na spełnianiu Jego woli”. (Syr 15, 15-16). Sam więc zdecydujesz, którą stronę będziesz chciał wybrać, jednak proszę cię dziś, abyś zastanowił się nad tym, jak mocno kochasz i zanim pójdziesz spać, zastanów się głęboko, dokąd zmierzasz w twym życiu i porozmawiaj z Bogiem, bez znaku krzyża i klęczenia, możesz się wygodnie położyć lub usiąść i wyobraź sobie, że rozmawiasz ze swoim najlepszym przyjacielem o swoich problemach, rozterkach i wątpliwościach, bądź szczery, a zobaczysz, że w krótkim czasie, zaczniesz kochać, ale musisz walczyć, musisz tego naprawdę chcieć.


niedziela, 13 maja 2018

Kim jest poeta?

   Dziś oglądając wiele filmów biograficznych naszych polskich poetów oraz czytając ich cudowne wiersze, zastanowiłam się nad tym, kim według nas jest poeta, czy pisarz. Jestem pewna, że wiele osób wciąż myśli o takim zawodzie stereotypowo i nieprawdziwie, dlatego chciałabym opowiedzieć o nim troszeczkę. Oczywiście nie znam się na tym zawodowo, jednakże pisanie jest moją pasją i wierzę, że kiedyś stanę się kimś, kto żyje słowem i zmienia nim świat.
 
   Może na początku zacznę od tego, że poeta jest kimś, kto żyje słowem. Dla takiego człowieka słowa są tlenem, które układa i nadaje im drugie życie, pozwalając oddychać innym. Jeżeli ty pisząc możesz zrezygnować z tego raz na zawsze, to nie jesteś zapewne kimś, kto robi to prosto z serca. Pisz wtedy, kiedy chcesz wyrazić siebie, pozostawić coś po sobie, kiedy pragniesz nauczyć czegoś innych lub dać do zrozumienia o ważnych wartościach, ale rób to prosto z serca. Pisarzem lub poetą ( będę mówiła o dwóch zawodach, ale trochę ze sobą powiązanych naprzemiennie, ale tyczy się do tych obu osób) zostaje się z powołania, a nam samym dusza napełnia się literami, zdaniami i pięknym przesłaniem i to dlatego we wszystkich naszych wierszach, esejach, czy nawet naszej powieści musi tkwić cząstka naszego serca, gdyż poezja jest żywa, ona nie umiera, tylko ożywia i wskrzesza ludzi. Pisarz jest w pewnym sensie nauczycielem, który przekazuje nam swoje idee i poglądy, a przez to musi mieć wielkie doświadczenie i mądrość. Poeta, on jest cudownym wrażliwcem, który wychwytuje wszelkie chwile i potrafi dostrzegać najmniejsze rzeczy, a jego słowa i rymy są po prostu uczuciami. Kocham dlatego pisanie, że jest prawdziwe, a to się wyczuwa. Pisze się z pasji lub dla pieniędzy, lecz każdy z nas potrafi to zauważyć, kiedy ktoś próbuje nas kłamać słowami... Jednakże najwięcej dzieł jest po prostu szczere i nie kłamie nas pod żadnym względem, ukazuje autora bez maski, bez makijażu, bez dodatkowych ubrań i scen, tylko wyraża to, co naprawdę odczuwa i to jest piękne. W pisaniu nie ma miejsca na kłamstwo, inaczej to nie jest poezją...
   Jak wyobrażacie sobie takich pisarzy? Być może każdy z was teraz ma w głowie pewien obraz człowieka dość starszego, który wchodzi do ciemnego pokoju, gdzie siada przy swoim biurku i stuka przez długie godziny literki na maszynie do pisania. Obok znajduje się popielniczka, na której przez całą noc nazbiera się trochę spalonych papierosów, a z drugiej strony znajduje się kieliszek  na alkohol, tak aby wena szybko nas napełniła. Być może po trochu tak wygląda praca pisarza, ale bardzo często jest ona zupełnie inna. Wbrew pozorom było wiele artystów, którzy pisali rano, a nie tylko późną nocą. Większość pisarzy pisze raczej w samotności, ale nie musi tak być zawsze. Wielu wymyśla nowy scenariusz i zapisuje go na kartkach podczas zajmowania się dziećmi i doprawianiu gotującej się zupy, a niekiedy w czasie przerwy w pracy. Nie mówiąc o tym, że niektórym lepiej pisze się w towarzystwie, w tłumie i kiedy obok przechodzą ludzie, a wtedy idą do kawiarni, siadają w parku czy podróżują pociągiem. Żyjemy też w czasach, kiedy możemy pisać na komputerze, a nawet na telefonie, na kartce, w zeszycie, na serwetce, na paragonie czy tablecie i niewiele z nas ma już maszynę do pisania. Jednak najciekawszą sprawą do omówienia są oczywiście papierosy i alkohol, gdyż wiele artystów do tego ciągnie i żyją z tego. Myślę, że wynika to z ich słabości, gdyż chcą się zrelaksować, uciec do innego świata i nie chcą dłużej patrzeć na cierpienie tego świata, ale wybierają za to prostszą drogę. Jest wiele piszących, którzy nie palą i nie piją i niekoniecznie każdy, aby napisać swoje wielkie dzieło musi się budzić rano nieprzytomny, nie wiedząc kompletnie, co się stało. A co z tą weną? Myślę, że wena to wymysł, skrót, aby coś przełożyć... Oczywiście istnieją momenty, kiedy słowa z nas się wręcz wyrywają, a my potrafimy w dziesięć minut napisać coś wielkiego i wspaniałego, ale przede wszystkim na pracę pisarza i poety składa się przede wszystkim praca.
   Tak, tak zapewne teraz mi powiecie, że ci pisarze to mają dobrze, ponieważ siedzą tylko w domu, trochę stukają i zarabiają wielkie miliony. Jest to okropne kłamstwo i nie wiem z czego to wynika, czy z braku wiedzy, z zazdrości, z gniewu i zawiści, że ktoś mógł coś takiego powiedzieć, a jeżeli zapytacie kogoś niedoświadczonego to od razu wam powie, że to nawet nie jest praca ani zawód... Pisarz i poeta jest jednak kimś, kto bardzo ciężko pracuje i to przez dużo dłuższy czas niż pracownik fizyczny, gdyż taka osoba jest myślami cały dzień ze swoją książką, opowieścią, a taki robotnik odpracuje swoje kilka lub kilkanaście godzin i ma odpoczynek. Pisarz i poeta poświęca wiele godzin na plan, na napisanie, na poprawę, na korektę i na ubiór odpowiednich słów oraz zdań. To nie jest łatwe napisać trzysta stron o historii, która jest ze sobą logicznie powiązana i może kogoś zaciekawić. Aby dobrze pisać, trzeba dużo pisać i ciągle nad tym pracować, gdyż to nie przychodzi ot tak, a każde nasze zdanie, każdy nasz kolejny tekst jest lepszy od poprzedniego i to jest wielka praca. Pamiętam, że potrafiłam spędzić siedem godzin bezustannie patrząc się w monitor komputera i klikając literki, nie robiąc sobie żadnych przerw i ciągle układając inne, lepsze słowa. Na początku nie zawsze wychodzi nam tak ciekawa opowieść lub cała książka jest niepoprawna stylistycznie, lecz my wciąż szukamy autorytetu, zrozumienia i wsparcia. Pisałam i wciąż piszę, a pisarz jest kimś wytrwałym, kto nigdy nie poddaje się w tym, co robi i jeżeli ktoś sądzi, że co to te trzysta stron, to niech je napisze dzisiejszej nocy i się nie zmęczy... Pisarz na pewien sposób jest kimś, kto szuka swojej własnej drogi, ktoś kto próbuje odkryć ten świat i odpowiedzieć na najtrudniejsze pytania, robiąc z siebie mędrca, ale to czyni nas wielkimi. Pisarze na początku pozostają też z niczym, lecz jeżeli osiągną sukces, to dlaczego mieliby na tym tracić i nic nie zyskiwać? Oni uzyskali to za swoją ciężką pracę i mogą być z siebie dumni... Jeżeli więc ktokolwiek ci coś podobnego zarzuci, to powiedz mu, że przecież sam mógł być na kogoś miejscu.
   Jaki jest pisarz i poeta? Na pewno nie są to zwykłe osoby, czasem szalone, niekiedy ciche i zamknięte w sobie, a innym razem trochę ekscentryczne i dziwne. Są to osoby niezwykle wrażliwe, tak jak już o tym wspominałam i myślę, że czyni ich to wyjątkowymi. Wiele piszących chce być na pewien sposób bohaterem, który zmieni świat, który komuś pomoże i da nadzieję, a to jest piękny i szlachetny cel. Jakim pisarzem i jakim poetą jesteś ty? Dlaczego piszesz? Możesz się ze mną z tym podzielić i pamiętaj pisz jak najwięcej i nieważne czy tak jak ja nie masz jeszcze żadnej wydanej książki ani tomiku poezji, gdyż jeżeli czujesz w sobie siłę i moc słów, jeżeli piszesz, gdyż tak podpowiada ci serce i robisz to całą swą osobą, to jesteś w głębi duszy poetą, czy pisarzem i jeżeli tylko zaczniesz ciężko pracować, to osiągniesz sukces!

sobota, 12 maja 2018

Moja legenda

Chcemy pozostawić po sobie coś cennego, jeden wyjątkowy ślad, który miałby przetrwać wieki... Boimy się i z tego lęku próbujemy stworzyć naszą własną legendę, abyśmy nie ulegli zapomnieniu, gdyż nadchodzi czas, gdy ludzie odchodzą, a wraz z nimi wspomnienia, uczucia i cała nasza podróż.
Ludzie próbują się od tego uchronić i stworzyć wielką, potężną rzecz, która będzie trwała wiecznie, sami zaprzeczając sobie. Przez całe nasze życie tworzymy swoją legendę i nie jest to nic złego, jednak musimy wiedzieć, że nie każdy z nas przetrwa ze swym imieniem tysiąc lat, tak jak Juliusz Cezar czy Oktawian August oraz nie wszyscy zostaną, tak znanymi i świetnymi artystami jak Vincent van Gogh czy William Szekspir. Nie możemy jednak popadać w beznadziejność, gdyż ciężką pracą i wiarą można osiągnąć duży sukces. Nikt z nas nie powinien jednak zatracać się w rzeczach ludzkich, stawiając to nad duchem. Pisanie... Najważniejsze w naszej pasji jest to, aby zmienić się na lepsze, aby pracować i ćwiczyć też duszę, uczyć się, być bardziej miłosierną i cierpliwą osobą. Mnie pisanie bardzo zmieniło oraz nauczyło i to właśnie ino tworzy moją własną legendę. Chciałabym, aby została ona zapamiętana głównie ze względów serca, że to wszystko, co zrobiłam, powstało właśnie z niego. Każdy z nas chciałby być dobrym człowiekiem oraz zostać tak zapamiętanym, jednak większość z nas zupełnie o tym zapomina w swojej legendzie i nawet nie zauważa, że mrok staje się dla nich jasnością, kiedy tylko przybiera owe barwy. Sprawy ludzkie stanowią większość naszego dnia, aż w końcu dochodzi do tego, że ludzie tracą wszelką wrażliwość i być może dlatego już nikt nie ogląda gwiazd na nocnym niebie ani nie spaceruje wśród złocistego zboża... Ludzka legenda polega na błądzeniu, lecz wierzę, że są tutaj ludzie, którzy umieją spojrzeć nieco głębiej, obserwując naturę i to chyba właśnie oni są mędrcami, którzy wiedzą, dokąd zmierzają.

piątek, 11 maja 2018

Bohaterzy wewnątrz nas



   Każdy w swoim życiu jest bohaterem, który może zmienić bieg ludzkości, bo któż z nas nie słyszał o ludziach, którzy poświęcili wszystko w imię swojej idei. Każdy z nas na pewien sposób ratuje kogoś i pozostawia ślady, niekiedy pełne ran i krwi, a innym razem przebłyski świecy, które pozostają na naszej drodze już zawsze.
Żyjemy jako wojownicy, jako szaleńcy i zwycięzcy, ale są też tacy, którzy się poddają i wtedy przegrywają, lecz pomimo to pozostawili ślady swego nie męstwa. Każdy z nas jest odpowiedzialny za to, co czyni i pozostawia swoją historię, która zdarzyła się nie bez powodu. Są różni bohaterowie życia i musimy umieć ich rozpoznać, gdyż potrafią się kryć, tak jak i zwykli ludzie nienaznaczeni takim męstwem, ponieważ kłamiemy, ukrywamy się, nosząc maski na twarzy i zmieniając strój na ładniejszy, piękniejszy. Są wielcy ludzie, którzy coś osiągnęli, ale za pomocą broni nienawiści, a czy to nie czyni ich nieuczciwymi, małymi wśród ludzi? Wielkość człowieka objawia się za pomocą miłości i każdy z nas pod jej wpływem wzrasta w duchu bohatera. Ktoś jednak stwierdził, że jest to osoba, która ratuje, bo czyż nie mówimy o bohaterskim czynie, kiedy ktoś zdoła ocalić czyjeś życie? Miłość... Ona ratuje cały wszechświat, tworzy i jest niepokonana, najsilniejsza. Być może nie wszyscy będą tymi ludźmi, o których usłyszy cała planeta oraz nie każdy będzie na ich cześć się kłaniał, lecz nie na tym polega miłość ani jej potęga. Każdy bohater uniża się wśród innych, ponieważ zna swoje błędy i wady, dlatego codziennie stara się być coraz lepszą osobą. Miłość nie rozsławia się po całym mieście, krzycząc we wszystkie strony, ponieważ ona milczy i raduje się, próbując zostawić w ludzkim sercu ziarno dobra... Nienawiść jednak mówi głośno o kochaniu, przybiera pozory tęczy, będąc jedną z najbardziej gorzkich kropel deszczu. Każdy z nas jest bohaterem, dopóki walczy, jednak dla każdego z nas taki człowiek jest kimś innym. Ja jestem niewielkim ziarenkiem piasku na pustyni, który każdego dnia wzrasta w nadziei i zdobywa coraz większy teren. Nie jest łatwo wznieść pustynię, nie jest łatwo wytrwać wśród fałszywej dobroci, gdyż miłość w cierpieniu trwa i nie wolno wtedy w nią wątpić, bo tak robią ci, co jej się boją, co jej nie znają. Prawdziwi i wielcy bohaterzy trwają w niej zawsze, bez względu na ból, jaki to im dostarcza. Chciałabym stworzyć taką pustynię miłości i być wielką bohaterką na tym świecie, lecz ze mnie tylko ziarnko niewielkie, lecz ze mnie płyną tylko miliony słów.

środa, 9 maja 2018

Radość


1 List do świata 

   Gdziekolwiek teraz jesteś i czymkolwiek się teraz zajmujesz, nieważne, jaka jest pora ani jaki dziś jest dzień, czy rok, jaka trwa teraz epoka, czy też, w jakim wieku się znajdujesz, to powinieneś się teraz uśmiechnąć, chociażby w twoim życiu zapanował niedawno wielki nieład i wszystko zaczynało się rozpadać, to nabądź w sobie siły i pokaż, że jesteś szczęśliwy nade wszystko. To nie jest łatwe, aby znaleźć radość tam, gdzie nikt jej nie może dostrzec i kochać, to co nas tak mocno zraniło... Dużo prościej jest iść z zimnem w sercu z powodu cierpienia czy też nienawiścią do innych i do życia lub w ogóle się poddać i przegrać wszystko. Jednak tylko najsilniejsi umieją patrzeć na świat z zupełnie innej strony oraz to oni potrafią się cieszyć z tego, co smuci, co napawa ludzi rozgoryczonym bólem i samotnością, ponieważ mają w sobie wielką moc, jaką jest miłość. Jednak ludzie dalej twierdzą, że siła ducha wypływa z braku wrażliwości, zimna i egoizmu, a czyż te osoby nie mają łatwiej, gdyż społeczeństwo ich się boi, gdyż oni się po prostu poddali, myśląc, że wygrali? Wrażliwe osoby jednak nie są naiwne, jak myśli większość oraz niekoniecznie takie osoby muszą być młode i bez doświadczenia, bez żadnego cierpienia i porażki, wręcz przeciwnie, ponieważ im bardziej narasta w nich cierpienie, to oni, tym bardziej kochają i to jest potężna siła, bo któż z nas potrafi tak zrobić? Takie osoby są prawdziwe, nie ukrywają swej twarzy pod toną farb i makijażu ani nie noszą śmiesznym masek, ponieważ są odważni (choć ludzie twierdzą inaczej), a ich męstwo przejawia się w tym, że nie uważają życia za teatr, na którym gramy innego bohatera i wczuwamy się w inną postać, ponieważ oni nie muszą grać ani się przygotowywać, oni po prostu żyją i to jest niezwykłe... Jednak wrażliwi ludzie to niekoniecznie ci, którzy zabierają ze sobą zapas chusteczek, gdy wybierają się na smutny film do kina ani nie są to też osoby, które są słabe, które się poddają i zaprzestają walki życiowej. W ich życiu towarzyszy miłość, to osoby, które potrafią zauważyć coś pięknego w niewielkim okruszku chleba oraz potrafią doceniać każdą drobnostkę, przez co bardzo się wzruszają, lecz wcale nie muszą tego okazywać na zewnątrz, gdyż to wszystko dzieje się w ich duszy, w ich sercu. Takie osoby mają piękne wnętrze, które nie usycha jak kwiaty, ale zawsze zapuszcza nowe pąki. A czy człowiek tak naprawdę nie jest duszą, duchem, który wybrał, bo taki był cel jego życia? Czas jest krótki, mogłabym rzec, że mija tak szybko, że w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że już nie nadążamy, że minęło już czterdzieści lat, a my nie przeżyliśmy jeszcze godnych chwil i nie osiągnęliśmy nic ważnego i sami nie wiemy, czego tak naprawdę chcemy, nie zastanawiamy się i błądzimy, gdyż nie możemy odnaleźć w sobie siły i idziemy na pole bitwy, kiedy nie mamy przy sobie żadnego miecza, kiedy nie mamy zbroi, czy tarczy i choć w głębi duszy to jest niepotrzebne, to chodzi tu o zalety serca, bo bez nich umrzemy na wieki. Mamy jednak szanse, mamy jednak czas i chwilę, niedługi moment, kiedy możemy pokochać prawdziwie i na zawsze, kiedy możemy osiągnąć coś wielkiego i dlatego proszę cię dzisiaj, abyś się uśmiechnął lub uśmiechnęła, gdyż nikt z was nie jest samotny, nikt nie zostaje sam i nie ma szans, ponieważ to my wybieramy pomiędzy mrokiem a dniem, światłem i ciemnością, a ja chcę ci powiedzieć, że jest blask koło ciebie, że jest on na wyciągnięcie ręki i możesz po niego iść, możesz go ujrzeć, jeżeli tylko zechcesz kochać, prawdziwie miłować świat...



wtorek, 8 maja 2018

Jasność - czy jest ona w tobie?

   JASNOŚĆ...
   Najważniejszą rzeczą dla której piszę jest Bóg. Chodzi mi jednak o innego Boga niż zna go większość z was, ale wciąż o miłość i światło. Chciałabym, aby każdy z was poznał prawdę oraz aby napełnił się bożą miłością. Odkryłam tą prawdę nie tak dawno i chcę o niej mówić światu, chcę o tym pisać i nauczać, aby ta prawda nigdy nie została zapomniana. Jasność... Bóg wyznacza drogę światła i pozwala przez nią przejść, a ja chcę wam o tym powiedzieć i dlatego postanowiłam napisać książkę. Nie wiem jeszcze, jak będzie się nazywać ta książka, ale obecnie są to listy do świata i chcę wam ją tu przedstawić, abyście mieli szansę skorzystać z duchownego wsparcia. 

Wstęp
   Cieszę się, jestem szczęśliwa, że teraz to czytasz. I nie jest dla mnie ważne, czy jesteś chłopcem, dziewczyną, kobietą, czy mężczyzną. Nie ma dla mnie znaczenia, ile masz lat, sześć czy pięćdziesiąt oraz jak się nazywasz: Łucja czy Emilka, Filip lub Maciek. Nie liczy się teraz, ile masz wzrostu oraz jaką masz wagę, jaki masz statut społeczny oraz ile posiadasz pieniędzy w szufladzie... Dla mnie ważna jest twoja dusza i to o niej chcę ci powiedzieć, o prawdzie. Piszę do ciebie, gdyż to jest moja misja, aby cię poprowadzić na drogę miłości i jeżeli tylko chcesz iść ze mną, to złap się mojej ręki, a poprowadzę cię do Boga. Dedykuję tę książką każdemu, bez wyjątku i chciałabym abyście się dlatego uśmiechnęli. Jesteście ważni, jesteście potrzebni... Ta książka składa się z zadań, które możesz wykonać oraz listów pisanych prosto z serca z natchnienia o miłości, o Bogu i naszym życiu. Możesz czytać tą książkę rok i ją analizować, ale proszę cię, abyś nie robił tego na siłę i przeczytał ją do końca, mając otwarte serce na prawdę. Pozdrawiam cię i dziękuję, że jesteś.
Z dedykacją dla ciebie

Zadania:
   Pierwszym zadaniem, które chciałabym, abyś wykonał/a będzie wyjęcie dwóch zeszytów z szuflady, jeden może być cienki, lecz drugi powinien być wielokartkowy, tak abyś mógł w nim dużo zapisać. Możesz go jakoś ozdobić, jeżeli lubisz sztukę, ale jeśli prace artystyczne sprawiają ci problem, nie zrażaj się i po prostu weź je do ręki, to bez znaczenia, jak wyglądają i czy zapełnisz je czarnym czy niebieskim tuszem, pięknie ozdobionym pismem czy bazgrołami, gdyż ten zeszyt będzie twój i staraj się tylko pisać tak, abyś się rozczytał. Jeżeli jednak nie masz żadnego zeszytu, możesz go zrobić z pojedynczych kartek lub kupić w sklepie, gdyż będzie to naprawdę ważne. W grubszym zeszycie będziesz wypisywać cytaty z Biblii, jeżeli tylko zachęcę cię do jej przeczytania, a jeżeli tak, to będzie to mój sukces, nawet nie wiesz jak wielki... Oczywiście nie mogę cię zmusić, ale te słowa mogą być w przyszłości pocieszeniem dla ciebie i sam być może zrozumiesz niedługo, jakie to ważne. W drugim, cieńszym zeszycie odpowiedz na 20 pytań, które zobaczysz na dole. Wrócę do nich pod koniec tej książki, tylko proszę cię o jedno, nie rób tego pochopnie, szybko i nie przewijaj od razu stron na koniec, gdyż chcę cię czegoś nauczyć, wierz mi. Nie powtarzaj tylko, że to nie ma sensu, że nie masz czasu, gdyż chcę ci omówić najważniejszą kwestię życiową, do której zmierzasz: jasności lub ciemności. Nie bądź na mnie zły i uśmiechnij się, a tak na wypadek, gdyby nikt ci dzisiaj nie powiedział, to ja ci mówię: Cześć, dobrze, że jesteś, potrzebuję cię i jestem z tobą. Jak się czujesz? I
Jeżeli jesteś zły lub smutny, samotny czy porzucony, to uspokój się i uśmiechnij, Bóg jest z tobą i wyciągnij do niego dłoń. Nie mówię ci głupot, lecz chcę ci pomóc. Otrzyj już łzy i wykrzycz wszystkie złe uczucia, abyś mógł ze skupieniem przeczytać o twoim najlepszym przyjacielu i wpuścić go do swego serca. On cię kocha i wiedz, że nie jesteś sam...
A to pytania:
1. Kim jesteś?
2. Po co żyjesz?
3. Dokąd zmierzasz?
4. Twoje marzenia
5. Dlaczego jesteś szczęśliwy?
6. Co sprawia, że się uśmiechasz?
7. Za co jesteś wdzięczna?
8. Jak wyobrażasz siebie za kilkanaście lat?
9. Narysuj twój dom, twoje ukochane miejsce, opisz je.
10. Jaki jesteś? Wymień swoje cechy.
11. Kim chcesz być?
12. Jak się czujesz?
13. Czego się najbardziej obawiasz?
14. Kim jest dla ciebie Bóg?
15. Jakie cechy ma dla ciebie prawdziwy przyjaciel?
16. Jak bardzo kochasz ( pod każdym względem)?
17. Jak chcesz, aby cię zapamiętano? Jak chcesz, aby wyglądała twoja śmierć?
18. Co chciałbyś przekazać innym ludziom, czego pragnąłbyś nauczyć?
19. Jaka jest twoja historia? Opisz ją.
20. Co chciałbyś powiedzieć Bogu? Porozmawiaj z nim i napisz do niego list, bądź z nim szczery, nawet gdy dla ciebie go nie ma, to napisz to i powiedz, co o nim myślisz... 
   Kiedy już odpowiesz na te pytania, a zapewne trochę się nad tym zapracujesz, możesz przejść do czytania listów i poznać prawdę. Jedyne, co ci teraz będzie potrzebne to umysł szeroko otwarty, uszy nadstawione do słuchania oraz serce napełnione bożą radością…


poniedziałek, 7 maja 2018

Czego nauczyło mnie pisanie?

   Pisanie od zawsze stanowiło dla mnie większą część mojego życia, a od niedawna słowa stały się dla mnie tlenem. Już od samego początku, kiedy wszystkie dziewczynki chciały być piosenkarkami ( ewentualnie księżniczkami lub tancerkami), a chłopcy strażakami lub piłkarzami, to ja mówiłam, że będę tekściarką i to bardzo dziwiło dorosłe osoby, bo cóż to w ogóle znaczy? Przecież to nie jest żaden zawód ani praca, a kiedy zaczynam komuś mówić o pisaniu to i tak zazwyczaj bierze to za jakąś pasję, kilka kartek wrzucanych na pamiątkę do szuflady, nie wiedząc, że ja tak naprawdę mówię, że to mój plan na życie. Pisałam wtedy na dworze, kiedy sama biegałam lub spacerowałam po boisku, a najczęściej siadałam na gałęzi mojego ulubionego drzewa i wymyślałam własne piosenki, które później śpiewałam. Pamiętam też, że w czwartej klasie mieliśmy do napisania opowiadanie o tym, dlaczego trawa jest zielona? Bardzo zaangażowałam się tą pracę i spędziłam nad nią cały dzień, aż napisałam jakieś 6-10 stron i byłam z siebie dumna. Wtedy zrozumiałam, że słowa płyną ze mnie same, a ja nie nadążam ich zapisywać. Czułam wtedy, że wykonuje swoją misję, pracę i mogłam być przez to z siebie dumna, szczęśliwa. Kiedy byłam piątej klasie to zaczęłam pisać książkę, opowiadania, krótkie przemyślenia i wtedy był to mój sposób na wyrzucenie z siebie tych wszystkich obrazów i myśli, które zaprzątały mi głowę, ale też w ten sposób wyrażałam siebie, pokazywałam, że ja też jestem. Każdego dnia się uczę pisać na nowo i twierdzę, że wczoraj jeszcze nic nie potrafiłam, a dzisiaj słowa są cząstką mnie i to jest wspaniałe, gdyż wciąż się uczę. Aby dobrze pisać potrzeba ciężkiej pracy, to nie tworzy się ot tak i nie przychodzi z czasem, ale każdy dobry tekst musiał mieć wiele początków, wiele pisanych godzin oraz złości, że znów nic nie wyszło czy też wiele zapisanych notatek. Wiem dobrze, że można spędzić na pisaniu jednej strony siedem godzin i nie być z siebie zadowolonym, gdyż to za mało, gdyż stać mnie na więcej, a wtedy wyrzucałam wiele swoich początkowych prac ze złością, że znów mi się nie udaje, lecz za chwilę z wielką determinacją pisałam na nowo, pisałam dalej. Potrzeba też wiele cierpliwości, gdyż 300 stron nie napiszemy w jeden dzień, a wydawnictwo nie odpowie nam w ciągu tygodnia oraz determinacji, gdyż komu chce się pisać codziennie tyle stron i stukać w klawiaturę lub męczyć się przyciskając długopis? To nie jest łatwe, nie jest proste. Nie wybrałam sobie łatwego kierunku, ale motywuje mnie to jeszcze bardziej, gdyż jeżeli kiedyś uda mi się spełnić moje marzenia i osiągnąć literacki sukces, to będę z siebie bardzo dumna, ale to z powodu wielu ciężkich godzin, które temu poświęcałam i codziennie poświęcam. W tym poście chciałam wam dlatego opowiedzieć, czego przez całe życie nauczyło mnie pisanie:

1.  Po pierwsze pisanie nauczyło mnie cierpliwości i pracy, aby czekać i mieć nadzieję, nie zwątpić. Tu potrzeba czasu, aby wypracować swój własny styl, aby w ogóle powstał tekst i słowa ułożyły się w jedną całość... To wielka nauka, która bardzo się przydaje, aby czekać i nie poddawać się. Myślę, że z każdym kolejnym napisanym tekstem będę bardziej cierpliwa i to jest cudowne!

2. Determinacji, aby coś zrobić i zmusić się, gdyż wiem, że od siedzenia i patrzenia w sufit nic jeszcze nie osiągnięto, a czas jest krótki i trzeba go wykorzystać jak tylko można. To nie jest tak, że zawsze chcesz siedzieć i pisać, a wręcz przeciwnie, ponieważ wymyślasz tysiąc innych rzeczy: umyć naczynia, zjeść obiad czy zrobić projekt na dodatkową ocenę, a pisanie czeka i czeka. Pisząc nauczyłam się tego, że mam szansę pisać lepiej, ale tylko ode mnie zależy, czy dzisiaj będę oglądać ulubiony serial o wampirach czy będę kształcić się, pisząc.

3. Kreatywności i zupełnie innego spojrzenia na otaczający mnie świat. Piszę po to, aby nauczać, ale w tym wszystkim, to ja sama uczę się najwięcej i wtedy pojmuję, jak tak naprawdę mam mało wiedzy i że świat jest ciekawy, jest do odkrycia, jest piękny To wspaniałe, że pisząc zauważam najdrobniejsze rzeczy, chociażby zachodzące i wschodzące słońce napełnia mnie nostalgią i łzami, a zwykła stokrotka daje mi więcej radości niż obejrzenie komedii, gdyż świat jest cudowny, a natura... Ona jest baśnią i nie możemy o niej zapomnieć. Wszystko jest do zapisania, do powiedzenia, do nauczenia i pozostawienia śladu, to niezwykłe!

4. Pisanie nauczyło mnie wyrażać siebie, opisywać siebie poprzez bohaterów i odkrywać, kim naprawdę jestem. To cudowna zabawa, aby ukryć siebie pod inną postacią i stworzyć swoją własną historię. Można też tym samym zabawić się w nauczyciela, kiedy chcemy przekazać innym nauki wynikające z naszego własnego doświadczenia.

5. Pisanie nauczyło mnie wytrwałości i siły, aby nigdy się nie poddawać i pokazać innym, że ja dałam radę sprostać wszystkim oczekiwaniom i wznieść się wysoko. Nie jest łatwo pisać i nie zostać skrytykowanym, ale przez to ludzie porzucają ich wieczną pasję i zajmują się czymś innym. Ja jednak się nie poddaje i walczę o moje marzenia, a to czyni mnie silniejszą. Moim zdaniem każdy, kto naprawdę kocha pisać nigdy nie przestanie tego robić, gdyż nie będzie w stanie.

   Kocham pisać i robię to od dawna. Moje ciało składa się głównie ze słów i wyobraźni na temat wszystkich miejsc, bohaterów i światów. Pisanie jest dla mnie misją i muszę to robić, aby się spełnić, aby wykonać moją wolę i uszczęśliwić ludzi, powiedzieć im o miłości i radości i nie poddam się w tym, gdyż wiem, ze dam radę. Ty też nie daj się zwyciężyć i rób to, co kochasz, a każdy głos, który do ciebie mówi, ze nie dasz rady, rzuć za siebie i pokaż światu, że dałaś radę zdobyć jeszcze więcej. Mam nadzieję, ze znajdziesz w sobie taką siłę, jaką znalazłam ja i spełnisz swe marzenie. Dziękuję za przeczytanie i życzę wam miłego dnia!

niedziela, 6 maja 2018

Dokąd dążę?


   
   Jedno z najczęstszych pytań, które sobie zadajemy codziennie, lecz nie spotkałam się jeszcze z kimś, kto opowiedział na to pytanie zupełnie jasno i prosto, a ja mogę odpowiedzieć teraz, że dążę w kierunku jasności i miłości, idę ścieżką razem z moim stwórcą i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Mam kilka marzeń i celów, do których zmierzam, ale najważniejszą częścią naszego życia jest dusza i to ją staram się umacniać w wierze.


   Życiem każdego z nas jest wędrówka, podczas której dokonujemy wyboru i dlatego zostaliśmy zesłani na ziemię, jako ludzie. Nie ma innego sensu życia niż miłość, która objawia się we wdzięczności do każdej z najmniejszych rzeczy, które daje nam świat... Wiele ludzi jednak mówimy o ludzkich drogach, jednak nikt dokładnie nie twierdził, czym one są. Każdy z nas codziennie widzi mnóstwo ścieżek, które w mieście najczęściej są ulicami lub chodnikami, a na wsi wydeptanymi dróżkami lub też asfaltem, jednak są rzeczy, które odróżniaj te dwie drogi, a są nimi ludzie. Po tych pierwszych da się zauważyć, że ludzi jest wiele, że oni wiecznie gdzieś idą i nieustannie się śpieszą, a po tych drugich można mieć wyobrażenie, że na ziemi niewiele jest osób, które idą pomimo deszczu oraz burz dalej i nie poddają się. Ludzkie życie podobne jest do tych dwóch ścieżek i poruszamy się wśród nich jako wędrowcy, którzy czynią to duchem i sercem, a to one są najważniejsze. Ludzkie ścieżki ciągną się głównie ze względu na mrok i jasność i z pozoru wydaje się to proste, jednak mrok potrafi przybrać postać światła i owładnąć nami. Nie zdajemy sobie sprawy, jakie to ważne w naszym życiu, a zarazem, że to bardzo potężne moce, które wybieramy zawsze, nawet gdy nie mamy o tym pojęcia. Dokąd dziś więc idziesz? I jakim jesteś wędrowcom? O to pyta się większość z nas, nie umiejąc sobie samym do końca odpowiedzieć, a myślę, że nie jest to aż tak trudne, bo kimże jest człowiek, który nie wie, kim jest, skąd przybywa, gdzie chce dojść i dlaczego dano mu życie? Myślę, że takie osoby błądzą niczym owieczki, które nie mają swego pasterza i choć myślą, że przebywają tam, gdzie światłość, to oni mają przed sobą tylko ciemność, zupełny mrok, który być może tylko czasem odnajduje gdzieś wielką latarnię, która swoim blaskiem daje niewielką ilość światła. Moją drogą, którą dążę, jest miłość... Jest też to mój wybór, który doprawdy nie jest łatwy, bo któż nas potrafiłby okazać miłość temu, kto nas zdradził i kto nas nienawidzi? Prawdziwa miłość nie objawia się tylko w najbliższych osobach, ale całym świecie, począwszy od niewielkiej mrówki, a kończąc na potężnych cudach natury, chociażby takich jak baobaby czy gwiazdy na niebie... Miłość w róży nie objawia się tylko dla jej pięknego kwiatu, bo inaczej nie kochasz róży, tylko jej płatki i tak samo jest z człowiekiem, który nie może nienawidzić, gdyż to rujnuje dzisiejszy nasz świat. Droga ku miłości wiedzie przez cierpienie, o które nikt się nie skarży ani nie pyta, tylko uczy, bo każdy mędrzec idzie tą drogą oraz ponosi wielki ból, który napawa go jeszcze większą miłością i to jest najpiękniejsze. Moja droga przeprowadziła mnie przez wiele trudów, chociaż, co może powiedzieć czternastolatka? Chciałabym, aby ludzie odnaleźli tę ścieżkę, aby nikt już nie mówił, że jest samotny, gdyż to kłamstwo oraz aby przez nas samych nikt nie został porzucony z powodu dobra, jednak to nadejdzie później i jestem tego pewna... Moja ścieżka jest bardzo długa i wiele razy chciałam z niej odejść, jednak się nie poddałam, chociażbym miała wtedy wiele ran i blizn, a dzisiejsza toczyłaby się z nich krew, to nadal trwałabym przy miłości w imię idei. W mojej przyszłości pragnę pisać i uczyć tym samym o życiu, które nas otacza, mogę też tym uszczęśliwić i uzdrowić ze smutku dane osoby, wywołać emocje i wzruszenie u największych skał, które kiedyś trzeba przełamać, gdyż słowo ma potężną moc, jednak najbardziej pragnę być dobrą osobą, która swoją ścieżką pokaże prawdziwą miłość i za nią umrze... Dążę do Boga, dążę do prawdy i głoszenia o niej całej ziemi.

piątek, 4 maja 2018

Opowieść o wilczej duszy

Opowieść o wilczej duszy

   Wszystkie baśnie zwykle zaczynają się od słów: „Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, żył sobie...” Moja opowieść jednak nie jest baśnią i nie zdarzyła się tak dawno, że nawet prorocy i mędrcy jej nie pamiętają, gdyż działo się to tak jakby wczoraj, lecz nie mogę sobie przypomnieć dokładnie tego dnia i miesiąca, gdyż czas ostatnio się zmienił i to bardzo dla mnie przeraźliwe. Będę z wami szczery, że wskazówki posuwają się naprzód znacznie szybciej niż kiedyś i nie wiem, z czego to wynika, być może z mojego podeszłego wieku lub też wielkiej zmiany, która nastąpiła niedawno... Tak więc godziny stały się dla mnie minutami, a minuty sekundami i nie mogę nad tym wszystkim nadążyć. To pewnie przez to, że niewiele już zostało czasu, ale nie mówię o tym otwarcie i bardzo was proszę o to, aby zostało to naszą tajemnicą, tak jak to, co wam opowiem. Zakazano mi pisać słowa oraz mówić, a to wszystko przez miłość, którą chciałem wyrazić i wygnano mnie do strasznego lochu, gdzie doskwiera mi ból oraz samotność. Jednak nie chce wam mówić zbyt dużo, abyście mnie nie poznali, gdyż musicie mnie odkryć, a to bardzo ważne...
   Chciałbym, abyście wysłuchali historii, która spowodowała, że moje serce nie było już tak zatwardziałe, jak przedtem. Obserwowałem wtedy to piękno i cierpienie bardzo uważnie, zwracając uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Mogłem się przemieszczać bardzo szybko i być niezauważonym, a moim ulubionym zajęciem była dotychczas wędrówka po pięknych bezdrożach, a gdy je tylko poznałem, stawały się już odkrytą ścieżką, wśród złocistych zbóż owianych wiatrem, przysparzających blaskiem od szczytu słonecznego lata. Jednak pewnego dnia zauważyłem coś niepokojącego i zmieniłem dotychczasowy kierunek, a wtedy odkryłem tę piękną historię.
Pamiętam tamten dzień bardzo dobrze, pomimo że data uciekła mi z pamięci, a rok przepadł już bezpodstawnie, a dopiero co uczyłem się wiązać buty oraz pisałem literki, każdą z alfabetu po dwie linijki w zeszycie, którego tak nienawidziłem... Ów dzień nie był mroźny, przypuszczam, że był to pierwszy ciepły dzień w roku, kiedy ludzie ściągnęli zimowe kurtki i założyli bluzy. Zbliżała się wtedy wiosna, a na drzewach powoli kwitły pąki i pojawiały się niewielkie, zielone liście, które upiększały ten świat, tak jak jaśniejące powoli fioletowe oraz pełne bieli krokusy i soczysto-zielona trawa, która rozsiewała przez cały świat swój delikatny zapach nowego rozkwitu ziemi. Mógłbym obserwować ten moment codziennie i zawsze zauważać w nim coś więcej, gdyż napełniało mnie to duchem spokoju oraz przyczyniało się to do mojej wrażliwości, która cieszyła się bardzo mocno z natury oraz napełniało ją to wielką i cudowną miłością, która znikąd nie gasła i rozszerzała się wśród życia. Znajdowałem się wtedy w jednym z bujnych lasów, których gałęzie poruszały się powoli wśród rozpościerającego się zachodu słońca. Właśnie tam znajdowały się wtedy dwa stada wilków, które były od siebie bardzo oddalone i nie wiedziały o swoim istnieniu. Pierwsze stado nazwano wówczas Okami, a składało się ono z czterech małych i dwóch dorosłych: basiora i wadery, którzy opiekowali się i zajmowali całą swą rodziną. Stado wilków nazywa się też watahą, gdyż wszyscy trzymają się tam razem oraz wspierają siebie. Przez dłuższy czas widziałem wtedy ich miłość, jak wspólnie się bawią oraz wędrują w celu osiągnięcia swego celu, co dotychczas dotyczyło pożywienia, a było to niezwykłe i wcale te wilki nie zabijały ludzi, a wręcz ich się bały, a to wszystko za sprawą krzywdy, której doznawały. Byłem pełen podziwu nad ich wsparciem i troską, wspólnym bytem, tą miłością. Moją szczególną uwagę przykuł najmniejszy i najmniej sprytny ze zwierząt, musiał on wiele ćwiczyć, aby dać sobie radę w późniejszym życiu. Był silny i nie poddawał się w tym, co robił, walczył do samego końca i chyba to właśnie czyniło go wyjątkowym, że nie zdawał sobie sprawy, że naprawdę jest zwycięzcą. Kiedy dorósł już na tyle, aby odejść ze stada i poszukiwać swego własnego szczęścia, zdecydował się pożegnać ze swym rodzeństwem, któremu powoli zaczynało się tworzyć nowe, własne stado oraz ze swymi opiekunami, a doprawdy umiałem odczytać z jego serca wielki smutek, który wówczas mu doskwierał, a kiedy tylko pobiegł w drugą stronę, to z oczu momentalnie spłynęła mu łza, niewielka, błękitna kropla nieba, która wyrażała głęboką tęsknotę, która jest nie do opisania. Wilk ten nazywał się Soboko, a musiał on teraz zmierzyć się z czymś trudnym, ponieważ dorósł i sam miał wtedy sobie poradzić, nie mając już nikogo. Wilki wtedy zazwyczaj poszukują swej miłości, partnerki, z którą spędzą całe swe życie i Soboko uczynił to samo. Wędrował długo, narażając się na wiele ryzykownych sytuacji, aż pewnego dnia zauważył jedną z pięknych wilczyc, która zwała się Hangyaku i pochodziła ze stada Stoko, tego, które było w tym samym lesie, lecz oddalone od siebie bardzo daleko. Soboko bardzo się naraził dla niej, wylewając wiele krwi i skazując się na pojedynek i szydzenie, a to wszystko specjalnie dla niej... Po wszystkich tych przejściach Soboko miał łzy w oczach i chciał zostać już tylko z nią raz na zawsze i dopiero wtedy ona się zgodziła. Odeszli więc razem w głąb lasu, a tam z Soboko uwolniła się dusza, jego dusza lasu, gdzie jako ten wytrwały zwycięzca i wrażliwiec, kochany wilk umarł przez jej wstrętne pazury, które zalały go krwią. Ona natomiast, Hangyaku, odebrała mu życie, bo chciała tylko zdobyć jego bogactwo i skórę... I odeszła, tak po prostu, bez słowa, a dusza lasu zawędrowała wraz z powietrzem i umarła już na zawsze.
A ja płakałem po nim, płakałem boleśnie i teraz znów spływa mi łza, tworząca to martwe jezioro łez, bo nie ma już z nami wilka, a pokazał on nam miłości zew. I co teraz zrobicie z tą duszą lasu, kiedy inni tak bardzo ranią, bo Soboko był mimo wszystko zwycięzcą w tym wszystkim i się nie poddał.
   A ja wezmę przykład z niego i proszę was dziś, kochani, odnajdźcie mnie i powiedzcie, że słyszeliście jego wycie jeszcze, że on napełnia ludzkie serce i wyślijcie do mnie list czasem, abym nie był tak samotny oraz abym już więcej nie płakał, otrzyjcie łzy, jeśli możecie i bądźcie dla mnie, bądźcie dla innych, bądźcie miłością.